Wyjście na dwór jeszcze nikogo nie zabiło
Obudziłam się koło godziny 15:50, miałam tylko nadzieję że Ayato nie było,jak złudne są moje pragnienia.
-Ayato co ty tu robisz?
-Spałem..
-Okej...?
Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka,poszłam do szafy wzięłam jakąś koszulkę,bluzę,dżinsy
-Ayato możesz wyjść?
-Głodny jestem.
"No nie wieżę zignorował moje pytanie,co za pajac"
w mgnieniu oka Ayato znajdował się przede mną
-Daj mi się napić.
-O nie nie nie mój drogi,nie mam zamiaru Cię dokarmiać!
-Odmawiasz wielkiemu Ore-Sama?
-*facepalm* dam Ci się napić,ale wyjdź mi z pokoju..
Ayato znikł,mam na niego haka na następny raz.
Po chwili zaczęła znowu boleć mnie klatka piersiowa
-Aha.czas wziąć leki..
Po wzięciu leków,ubrałam się moje blondo-różowe włosy spięłam w kitkę ozdabiając kokardką,i zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.Ale oczywiście nie obyło się bez spotkania się z tym debilem Laito.
-Mmm Maleńka wyglądasz tak słodko,aż mógłbym Cię schrupać.-Laito uśmiechnął się do mnie tym swoim uśmieszkiem,posyłając mi oczko.
-Spadaj Laito,idź se znajdź kogoś innego.
Ale oczywiście Laito,musiał za mną iść,bo by nie był sobą.Gdy byliśmy w kuchni,rozsiadł się na jednym z krzeseł i przyglądał.
-No no na takie widoki to mogę patrzeć..
-Laito,jesteś nie możliwy..
Westchnęłam i wzięłam się do robienia tostów z serem i gorącej czekolady.
-Dla mnie też robisz Maleńka?
-Nie,nie zasłużyłeś sobie.
-Zrobiło mi się przykro wiesz?
-Taaa jasne..
Zajadając tosta,Laito wykorzystał moment i posadził mnie na swoich kolanach.
-Ej,ej łapy przy sobie!
-Fufu już się nie złość.
-Jesteś nie możliwy!
-No widzisz.Laito pocałował mnie w policzek,i zaczął mi się dobierać do szyi.
-Ile razy mam wam powtarzać,takie rzeczy róbcie w swoich pokojach.
To był Reiji znowu mnie uratował,
-Nudziasz znowu psuję zabawę!
Laito zrezygnowany poszedł sobie,ale ja byłam pewna że coś jeszcze wymyśli
-Dzięki Reiji!
-Tch!
Reiji sobie polazł,w sumie też go nie lubię,jest taki sztywny
Po zjedzonym śniadaniu,poszłam na dwór,wiem wiem powinnam leżeć w łóżku ale wyjście na dwór jeszcze nikogo nie zabiło.
Na dworze jak zwykle ładnie,róże kwitną,pogoda ładna.
Przechodząc się zauważyłam Shuu,który leżał na ławce,postanowiłam do niego podejść.
- Hej Shuu! Uśmiechnęłam się
Shuu otwarł jedno z swoich zaspanych oczu,i spojrzał na mnie.
-Ty nie powinnaś leżeć w łóżku?...
-Tak tak,ale jak tak będę cały czas leżeć to na głowę dostanę! a tak właściwie czego słuchasz?
Shuu spojrzał na mnie,i po chwili podał jedną z słuchawek.
Co mnie bardzo zdziwiło Shuu słuchał klasycznych utworów.
-Ty słuchasz takich utworów?
-Tak,a co ?
-Nie nic tylko ja również lubię tego typu utwory,są naprawdę uspakajające.
Shuu był lekko zdziwiony,może myślał że słucham innych
Pociągnął mnie za ramię,przez co siedziałam obok niego,włożył mi na ramię część swojej marynarki,a w uchu nadal miałam słuchawkę,Oparł się o moje ramię i zasnął.
"Ehh..wolę go nie budzić,niech śpi byle Ayato tędy nie szedł bo jak nas zobaczy to znowu da mi kazanie,
No cóż,lepsze to niż miałby mnie gryść..
OI! Kochani :3 przed wami kolejne opowiadanie:3 Mam nadzieję że się spodoba.A teraz czas na fotki :3
#1
#2 Shuu otwarł jedno z swoich zaspanych oczu,i spojrzał na mnie.




Komentarze
Prześlij komentarz